Z WIZYTĄ NA DACHU ŚWIATA!!!

  Z WIZYTĄ NA DACHU ŚWIATA!!!

Kiedyś jedna z moich koleżanek Internetowych Gosia zaproponowała mi czy nie chciałbym wziąć udziału w projekcie Razem na szczyty. Ale jak to często w życiu bywa w tamtym czasie – chwilowo temat wycieczek górskich musiałem odłożyć na półkę. Aż nadszedł luty  2013 r. I napisałem do koordynatorki projektu Razem na szczyty – Asi. Pisząc pierwszy list robiłem to trochę bez przekonania. Myślę sobie – co to jest oni chyba powariowali wybierać się z wózkami w góry!!! A to ci ciekawostka , jakieś sporty  ekstremalne czy jak? No ale napisałem. Po kilku tygodniach przyszła odpowiedz: Cześć jestem Asia i mam dla Ciebie Przemek propozycję wzięcia udziału w wyprawie wózkiem na Śnieżkę. Po kilku listach elektronicznych , z  lekką niepewnością zdecydowałem się , wziąć udział  w wyprawie wózkiem na Śnieżkę.
I nastąpił długo trwały etap przygotowań do wyjazdu.

W tak zwanym między czasie zadzwonił do mnie mój szwagier Marcin – i zaproponował mi , że w ramach treningu na siłowni pojedzie ze mną do Karpacza. I w sobotni poranek 6 lipca o 4:30 wyruszyliśmy z Marcinem małym niebieskim autkiem w stronę Karpacza. Po kilku godzinnej jeździe – chwilę przed godz.  10 :00  dotarliśmy do Karpacza.
Najpierw gorączkowo zaczęliśmy z Marcinem szukać parkingu dla naszego autka , a następnie miejsca zbiórki. Wtem patrzymy koło jednego z budynków zaczynają zbierać się ludzie  niepełnosprawni. I po krótkim przywitaniu czekając na resztę grupy  czas upływał na miłej rozmowie.

Kiedy dobiła reszta uczestników wszyscy wesołą  gromadką  pod wodzą organizatorki – charyzmatycznej Joanny Ciołek Wyruszyliśmy w kierunku dolnej stacji wyciągu na Kopę. Podróż wyciągiem krzesełkowym na górę wywarła na mnie że tak powiem piorunujące wrażenie. Oj powiem wam drodzy czytelnicy że nigdy tego nie zapomnę pozostawiło to we mnie nie zatarte pozytywne wrażenie!!! Po zainstalowaniu mnie oraz mojego wózka na wyciągu najpierw powoli a następnie nieco  szybciej rozpoczęła się moja podróż ku górze. Wraz ze wzrostem wysokości wzmagał się oczywiście  wiatr co powodowało u mnie lekki stan paniki { no Przemo skoro powiedziałeś A to trzeba powiedzieć B : taka myśl  przemknęła mi przez głowę!!!}. Nie mówiąc o tym że sama podróż wyciągiem ze względu na  dużą  ilość osób  trwała koło 40 min. Ale jakoś szczęśliwie udało mi się dotrzeć do celu. Gdy znalazłem się już na ziemi zaczęto przygotowywać wyjście do schroniska. To co ujrzały moje oczy później przeszło moje najśmielsze oczekiwania!!! Przy wózkach Inwalidzkich zaczęto instalować [ tak zwane końskie zaprzęgi złożone z ludzi. Polegało to na tym że  z przodu wózka z lewej i prawej strony zamocowane zostały 2 linki alpinistyczne a osoba prowadząca nakłada na siebie uprząż. 2 osoba kierująca wózkiem w klasyczny sposób , stabilizuje go pilnując właściwego toru jazdy. Dzięki czemu zyskujemy znacznie lepszą stabilność wózka , a także łatwość jazdy pod górę. Kiedy równocześnie jedna osoba ciągnie druga pcha. Swoją drogą moje uznanie dla tego kto wymyślił ten patent!!

Po dotarciu do schroniska zostawiliśmy swoje bagaże i po krótkim odpoczynku nastąpiło przygotowanie do zdobycia Śnieżki. I ponownie zaczęto formować końskie zaprzęgi. Jeszcze tylko całkowite przeliczenie uczestników wyprawy. Wspólna sesja fotograficzna, rozdanie chust identyfikacyjnych i możemy wyruszać na podbój Śnieżki. Pełni obaw i wątpliwości ale także – pełni ciekawości i dobrego humoru!!! Ja i moja ekipa wspierająca: Marcin i Sebastian, rozpoczęliśmy wspinaczkę na szczyt!!! Droga na szczyt wbrew początkowo zakładanemu optymizmowi – okazała się trudna i wyboista przynajmniej dla mojego sportowego wózka – mimo tego, że droga jubileuszowa była nierówna i pełna kamieni ułożonych w formie drogi asfaltowej, na której to mój wózek przystosowany raczej do jazdy miejskiej – tracił czasem trajektorię jazdy. Marcin i Sebastian dzielnie dawali sobie radę ja starałem się ich wspierać z całych sił!!

Chroniąc się przed wiatrem za własnym plecakiem podziwiałem roztaczające się dookoła kosmiczne krajobrazy. Po dłuższej  chwili powoli zza mgły zaczął wyłaniać się   szczyt Śnieżki. Śnieżka wysokość  1602 m nad poziomem morza. Korona Karkonoszy.. Gdy dotarliśmy na szczyt oczom naszym ukazał się  krajobraz niemal kosmiczny jak na księżycu Pełen nierówności głazów i kamieni. Ale  największe wrażenie zrobiła na mnie wizyta w górskim obserwatorium Meteorologicznym. Pracownik obserwatorium Tomek bardzo ciekawie opowiadał o swojej pracy.

Po wizycie  w obserwatorium – po krótkim odpoczynku w restauracji powoli postanowiliśmy szykować do zejścia w dół. Droga powrotna okazała się w brew pozorom o wiele trudniejsza do zejścia niż nam się początkowo wydawało!!! Tym razem zjeżdżaliśmy z góry co powodowało jeszcze większą prędkość wózka. Marcin i Sebastian musieli prowadzić wózek fragmentami drogi na 4 ręce ponieważ dość trudno było go utrzymać na drodze. Ale jakoś zdrowi I cali dotarliśmy do schroniska {DOM ŚLĄSKI}. Po dotarciu do schroniska i lekkim ogarnięciu się przyszedł czas na posiłek zjedzony zresztą w bardzo miłej atmosferze, rozmowom nie było końca. Na spotkaniu podsumowującym wyprawę niezadowolonych chyba nie było!!

Ogólnie na koniec od siebie powiem tak — jak dla mnie to super sprawa, nigdy wcześniej nie spotkałem tylu życzliwych i uśmiechniętych ludzi wokół siebie!!  Dziękuję w tym miejscu Sebastianowi i Marcinowi. PS z mojej strony ubolewam tylko nad tym że nie starczyło nam z Marcinem tyle siły, żeby wziąć udział w wieczornym spotkaniu integracyjnym.

Ale nie starczyło nam już siły po przyjeździe z Poznania i po dniu pełnym wrażeń byliśmy za bardzo zmęczeni – mam nadzieję bardziej się zintegrować z uczestnikami wypraw górskich przy następnej wyprawie!!!

Wielkie podziękowania dla pomysłodawców projektu Razem na szczyty

Oraz moje osobiste podziękowania dla Joanny Ciołek za zaangażowanie i podejście do sprawy tak trzymać!!!

Pozdrawiam serdecznie Przemysław Wesołowski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

piętnaście + 11 =