Relacja z Gór Kaczawskich

Sobota 11 stycznia 2014r. O godzinie 22.30 na dworcu PKS w Lublinie spotykam się z Małgosią. Razem jedziemy do Wrocławia, by następnego dnia dołączyć do znajomych z projektu „Razem na szczyty” i ponownie wspólnie wyruszyć w góry. Zbiórka wycieczkowiczów jest o 9.00. Najpierw radosne przywitania, bo przecież nie widzieliśmy się od października zeszłego roku, Sławek sprawdza listę obecności, a następnie wsiadamy do samochodów i ruszamy w drogę ku przygodzie. Pierwszym naszym celem jest Bolków, gdzie znajduje się średniowieczny zamek zbudowany w pierwszej połowie XIII stulecia. Mariola opowiada nam historię tego zamku. Potem po schodach wspinamy się na wieżę, by z niej zobaczyć panoramę miasta. Oczywiście pstrykamy liczne zdjęcia. Zwiedzamy także muzeum znajdujące się na zamku. Około godziny 12.30 jedziemy do Komarna. Po dojechaniu na miejsce stwierdzamy, że mamy śnieg! Zima sobie o nas przypomniała! Mamy z tego powodu mnóstwo radości. W zimowej scenerii idziemy na kolejny szczyt Korony Gór Polski – Skopiec. Jest to najwyższy szczyt Gór Kaczawskich wznoszący się na wysokość 724m n.p.m. Idziemy jednocześnie bawiąc się w śnieżki. Kulki śniegu latają to tu, to tam, uderzając co jakiś czas uczestników wycieczki. Jest dużo śmiechu i fantastyczna zabawa! Idziemy podziwiając górski zimowy krajobraz. Na szlaku dane nam jest zobaczyć różne atrakcje, takie nawet śmieszne i zdumiewające, jak drzewo na którym poprzyklejano buty oraz żywa choinka z najprawdziwszą bombką na gałęzi. Droga na szczyt wcale nie jest trudna, chyba nawet mogę powiedzieć, że najłatwiejsza ze wszystkich dotąd zdobywanych przeze mnie szczytów Korony. Wystarczyło nam 40 minut drogi i byliśmy na szczycie Skopca. Może to dziwne, ale czułam niedosyt, byłam zdumiona, że to już na szczycie, że tak krótko. Ale jest też radość ze wspólnego zdobycia kolejnego szczytu.( Dla mnie to już 22 szczyt Korony Gór Polski!). Jest to też kolejny krok (szczyt) bliżej do spełnienia się marzeń o zdobyciu wszystkich 28 szczytów. Dziś jeszcze nie wiem, czy to marzenie się spełni. Może tak, a może nie. Czas pokaże jak będzie. Marzyć jednak warto! Warto też próbować te marzenia gonić, przynajmniej na tyle, na ile się da.
Kiedy doszliśmy na Skopiec było oczywiście wspólne zdjęcie, ale okazało się, że to jeszcze nie koniec naszej wędrówki. Mamy niespodziankę! Teraz idziemy na Baraniec(723m n.p.m)
– drugi co do wysokości szczyt w Górach Kaczawskich. Schodząc z Barańca, każdy, kto tylko mógł zbierał gałęzie na ognisko. Rozpaliliśmy je na zakończenie naszej wycieczki. Każdy też ze smakiem zjadł upieczone w ognisku kiełbaski. A na deser mieliśmy ciasto przywiezione przez rodziców Asi. (Ciasto takie dobre, że palce lizać!). Po skończonym posiłku, jeszcze przy ognisku była zabawa dająca możliwość wzajemnego poznania się. Na początku zabawy należało wylosować karteczkę z rysunkiem, a następnie odszukać osobę, która ma taki sam rysunek. Rozmawiając w parach każdy z nas miał dowiedzieć się o drugiej osobie jak najwięcej. Po zakończonych rozmowach trzeba było przedstawić poznaną osobę pozostałym uczestnikom wycieczki. Dzięki tej zabawie dowiedzieliśmy się wzajemnie o sobie dużo ciekawych rzeczy. Nasze spotkanie dobiega końca. Żegnamy się „na niedźwiedzia” i ze słowami: do zobaczenia ponownie w górach. Na kolejną wspólną wycieczkę trzeba będzie jednak poczekać aż do kwietnia. Po powrocie do Wrocławia wraz z Małgosią idę jeszcze na niedzielną mszę św.,a po niej na krótki spacer. Późnym wieczorem, ponownie nocnym autobusem wracamy do Lublina. Ta niedziela 12 stycznia była przepiękna! Bardzo się cieszę, że mogłam być znowu w górach. Wam wszystkim – tworzącym wspaniałą Ekipę „Razem na szczyty” serdecznie dziękuję za wciąż trwającą piękną przygodę z górami.
Do zobaczenia na szlaku!
Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

4 × cztery =