„Wspomnienie tego wieczoru sprawia, że za każdym razem się uśmiecham” – relacja Ani B. z Wielkiej Sowy
Wspomnienie magicznej krainy Sowy.
Chcę podzielić się moimi wspomnieniami i doświadczeniami, które zdobyłam dzięki Projektowi NIEPEŁNOSPRAWNI W GÓRACH – RAZEM NA SZCZYTY Fundacji Poza Horyzonty. Była to moja pierwsza i jakże wyczekiwana wyprawa od dłuższego czasu. Wcześniej ze względu na moje długie problemy zdrowotne nie mogłam sobie pozwolić na zbyt wiele. A tu taka wspaniała pierwsza przygoda!
Cieszyłam się bardzo na ten wyjazd, zwłaszcza nie mogąc doczekać się poznania nowych osób. Przyznaję, że kiedy wybieram się z zupełnie nową grupą, nie wiedząc kogo mogę spotkać jestem bardzo podekscytowana. Jednak zawsze oczekuję najlepszego. I tym razem się nie zawiodłam. We Wrocławiu na Dworcu Głównym czekała na mnie grupka młodych, uśmiechniętych i pozytywnie nastawionych osób.Zaskoczyła mnie świetna organizacja. Wyruszyliśmy porannym pociągiem w kierunku Wałbrzycha. W Wałbrzychu już czekał wynajęty bus. Nim wyruszyliśmy w kierunku przełęczy Sokolej. Sama podróż odbyła się bez najmniejszego opóźnienia, czy stresu. Dziękuję Wam dziewczyny za świetne przygotowanie!
Doceniłam jak inna jest zima w górach. Na miejscu przywitały nas piękne okryte śniegiem widoki, białe drzewa, pola i drogi. Mogliśmy delektować się zmieniającymi się krajobrazami. Cudowna, biała zima! Śnieżna i magiczna! Zachwycająca! Ostatni odcinek naszej drogi pokonaliśmy pieszo. Jeśli komuś wcześniej było zimno, to na pewno miał wówczas okazję rozgrzać się idąc pod górkę z plecakiem. Mogę chyba też przyznać, że dla mnie osobiście był to zdany wstępny test z mojej kondycji 🙂 Dotarliśmy do naszego miejsca noclegu, schroniska Orzeł. Tu odczekaliśmy na przybycie ostatnich osób, po czym zostaliśmy przydzieleni do naszych pokoi. Nie mogę nie wspomnieć, że poznałam tyle nowych, uśmiechniętych i miłych osób. Dziękuję wam za przyjazną atmosferę 🙂
Razem zdobywamy szczyt Wielkiej Sowy! Idąc wąską ścieżką pośród zasp i wspaniałej leśnej roślinności cieszyliśmy się każdą chwilą, rozmawiając i żartując. Miło było patrzeć na tak zgraną ekipę. Cała wędrówka zajęła nam około 3 godziny, przybycie na miejsce uwieczniliśmy pamiątkowymi zdjęciami, gorącą herbatą i kanapkami. Niestety niektórzy zdążyli zmarznąć także szybko wyruszyliśmy w drogę powrotną. W schronisku czekała na nas gorąca, tradycyjna polska obiadokolacja. Nie do opisania jest jak smakowała pachnąca zupa grzybowa, pierogi, czy schabowy.
I jeszcze wieczór nie miał się zakończyć. Właściwie ta część programu przyniosła nam najwięcej uciechy. Wspaniałym ukoronowaniem dnia okazała się zabawa karnawałowa z naprawdę zabawnymi przebraniami i niesamowitymi kreacjami. Wspomnienie tego wieczoru sprawia, że za każdym razem się uśmiecham. Świetnie się bawiliśmy podczas gier oraz tańców. Wszyscy uczestnicy byli wyjątkowo kreatywni, a każdy miał inny pomysł na siebie. Naprawdę warto było pojechać! Wróciłam do Wrocławia, przyznaję, bardzo zmęczona. Jednak warto zdobywać szczyty, bo to w pozytywny sposób ładuje nasze życiowe baterie. Tego właśnie doświadczyłam w magicznej krainie Sowy 🙂
Do zobaczenia wkrótce!
Ania B.