Relacja Łukasza z Babiej Góry

 

Witam wszystkich.

O projekcie „ Razem na szczyty” dowiedziałem się przez przypadek. W sierpniu, gdy byłem uczestnikiem warsztatów żeglarskich dla osób niepełnosprawnych, Ania w jednej z rozmów wspomniała o wycieczkach górskich oraz o fundacji „Poza horyzonty”. Powiedziała, że wystarczy napisać maila z ankietą zgłoszeniową i czekać na odpowiedź. Po powrocie z Giżycka odszukałem fundację i projekt, wysłałem maila i praktycznie od razu otrzymałem odpowiedź. Agnieszka, która organizowała wyjście na Babią Górę, bardzo serdecznie i ciepło mnie przyjęła. Na początku wymieniliśmy kilka maili i Aga napisała, że wszystko jest zorganizowane, czekają na mnie we Wrocławiu. Hm… troszkę się zaniepokoiłem, ponieważ nikogo tam nie znałem, miałem się udać w nowe miejsce. Lubię sobie stawiać nowe wyzwania. W piątek po pracy wsiadłem w autobus i rano byłem we Wrocławiu. Bez problemu odnalazłem grupę, poznałem Agnieszkę, pozostałych wolontariuszy i innych uczestników wyprawy. Wszyscy bardzo ciepło i pozytywnie nastawieni, pełni chęci by rozpocząć nową przygodę. Szybko i sprawnie załatwiliśmy sprawy formalne i rozeszliśmy się do autek na parking, skąd ruszyliśmy do Zawoi. Droga
w samochodzie minęła bardzo szybko w miłej atmosferze. Nie zorientowałem się, kiedy dotarliśmy pod Babią Górą, skąd zaczynał się szlak. Tam poznaliśmy resztę osób, które same dotarły na miejsce zbiórki. No i zaczęła się wspaniała przygoda. Początkowo każdy w pełni sił i energii ruszył na szczyt. Pierwszy odcinek szlaku przeszliśmy bardzo szybko i sprawnie, następnie krótki odpoczynek, czas na drugie śniadanie, pamiątkowe zdjęcie i dalej w drogę. Dalsza część trasy była już bardziej wymagająca, ale w dobrych humorach, przy wspaniałej pogodzie i fachowej pomocy wolontariuszy znaleźliśmy się na szczycie Babiej Góry. Tam mieliśmy chwilę na odpoczynek, Zachwycaliśmy się cudownymi widokami, robiliśmy zdjęcia i zbieraliśmy siły na dalszą trasę. Wysłuchaliśmy historii Babiej Góry, którą przedstawiły nam nasze przewodniczki. Na koniec jeszcze pamiątkowa fotka grupy „Razem na szczyty” i ruszyliśmy do schroniska na mały obiadek. Zejście z góry było dużo bardziej wymagające i niebezpieczne, lecz wspaniali wolontariusze, bardzo fachowo przygotowani zapewniali wszystkim uczestnikom poczucie bezpieczeństwa. Cały czas droga mijała nam w fantastycznych nastrojach i miłej atmosferze. Niewiadomo kiedy, znaleźliśmy się w schronisku, gdzie zjedliśmy sobie mały obiad. Po jedzonku ruszyliśmy dalej do skansenu, gdzie mieliśmy nocować. To już był wieczór, zrobiło się ciemno. Założyliśmy lampki, powoli i ostrożnie szliśmy dalej, oczywiście cały czas odpowiednio asekurowani przez naszych wspaniałych opiekunów. Po dotarciu do skansenu każdy z nas szybko się rozlokował i zmęczeni poszliśmy spać. Następnego dnia po porannej toalecie i szybkim śniadaniu spakowaliśmy się i ruszyliśmy samochodami na Słowację do Nameastowa.
Tam pływaliśmy statkiem po jeziorze Orawskim i zwiedzaliśmy wyspę, na której znajdował się kościół barokowy i kalwaria. Niestety wyprawa bardzo szybko minęła, przyszedł czas na pożegnanie się z grupą.
Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w tego typu wyprawach. Poznałem tam wiele sympatycznych i serdecznych osób. Chciałbym jeszcze raz bardzo podziękować Agnieszce, która pomimo tak licznej grupy potrafiła kompetentnie zorganizować tak wspaniały wyjazd, a także zapewniła, że czułem się bezpiecznie, bez obaw mogłem na niej polegać.
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda mi się wziąć udział w tak udanych wyjazdach z grupą „ Razem na Szczyty”.

Pozdrawiam Łukasz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

osiemnaście + sześć =