Nietypowy sobotni poranek… – relacja Ani z wyprawy na Wielką Sowę
Jadąc samochodem z Wrocławia do schroniska górskiego „Orzeł” byliśmy świadkami, jak z każdym kilometrem przybywało śniegu. Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się ono bajką! Zima zaczarowała Góry Sowie pięknym, skrzypiącym pod nogami śniegiem. Tylko jak my teraz w tym śniegu i z wypchanymi plecakami wniesiemy pod tą stromą górę wszystkie soki z bagażnika, które Waldek przywiózł razem z nami samochodem? Na pomoc przyszła nam na szczęście część ekipy, która do schroniska przyjechała dużo przed nami. Każdy dostał przydział adekwatny do swoich możliwości i ruszyliśmy do góry.Na miejscu w schronisku poznałam pozostałą część uczestników wyjazdu. Serdeczne uściski, przywitania, uśmiechy na twarzach oraz malujący się wyraz wyczekiwania do wyjścia w góry. A za oknem śnieg sypał coraz bardziej…zima nam nie szczędziła śniegu!
Gdy wszyscy już dojechali (a zebranie 30 osób w jednym miejscu i czasie z rożnych rejonów Polski jest nie lada wyzwaniem – brawa dla Ani i Marty za organizację!) i przepakowali bagaże, ruszyliśmy na zimowe „zdobycie” najwyższego szczytu Gór Sowich – Wielkiej Sowy.
Prawie 8 kilometrowy spacer upłynął w przesympatycznej atmosferze! Rozmowy, śmiechy, śnieżne zabawy, zdjęcia. A wszystko to umilone zimowo-bajecznym krajobrazem. No i najważniejsze, wszyscy dotarliśmy do celu naszego weekendowego spaceru – pod samą wieżę widokową na Wielkiej Sowie.
Wieczorem, po powrocie do schroniska, zaczęliśmy się szykować na…zabawę karnawałową! Tak, oczywiście, że przebieraną! Cóż to byłby za wyjazd w okresie karnawału, bez przebieranek!I tak oto kijki, sutptuty, rękawice i kurtki musiały ustąpić miejsca sukience Myszki Minnie, warkoczom Pippi Langstrump, kapeluszom czarownic, pszczelim skrzydełkom, czerwonemu kapturkowi i wielu wielu innym pomysłowym przebraniom. Tańce, zabawy… co tam się działo to aż ciężko opisać:-)
Wymęczeni karnawałowym szaleństwem, niedzielę spędziliśmy na spokojnym zwiedzaniu Sztolni Walimskich. Wyposażeni w kaski staraliśmy się poznać historię podziemnego kompleksu „Rzeczka”, który jest pozostałością po jednym z najbardziej tajemniczych przedsięwzięć górniczych i budowlanych z czasów II Wojny Światowej.
Żal było wyjeżdżać i zostawiać te piękne krajobrazy, ale przede wszystkim żal było rozstawać się ze wspaniałymi ludźmi budującymi i uczestniczącymi w projekcie RAZEM NA SZCZYTY. Jestem dumna, że mogłam razem z Wami zdobyć kolejny punkt na mapie gór Polski. Dziękuję i czekam z utęsknieniem na kolejny wyjazd!